wtorek, 9 marca 2021

baton Ma Baker Giant Bar Protein Chocolate Brownie Flapjack

Teoretycznie uwielbiam brownie. Wszystko, co udane i o jego smaku, albo co mi się z nim kojarzy, bardzo mi smakuje. Nie robię go wprawdzie, ciast nie jem (bo tak realnie trudno o takie, które by mnie w każdym punkcie zadowoliło), ale co tam. Brownie jako synonim obłędnej czekoladowości wydało mi się dobrym smakiem na spróbowanie czegoś zupełnie nie w moim stylu. Flapjacki, jako zasłodzone batony z płatków owsianych, wydawały mi się produktem skrajnie nie moim, ale zarazem dziwnym i tajemniczym, że chciałam spróbować. Niestety, kupując zupełnie przeoczyłam "szczególik", że... to wersja proteinowa. A co, jak co, ale na białkowe słodycze trafiam raczej paskudne. Mało tego, po Ma Baker Giant Bar Banana & Yogurt byłam już pewna, że flapjacki to coś zupełnie nie dla mnie i... od tego wariantu zaczęło mnie aż odpychać.


Ma Baker Giant Bar Protein Chocolate Brownie Flapjack to proteinowy owsiany baton zbożowy "o smaku ciasta czekoladowego brownie"; wyprodukowany w Wielkiej Brytanii; ręcznie robiony. Sztuka waży 90 gramów, w tym 20 g białka.

Po otwarciu poczułam zapach ciastek i ciasta czekoladowego, w tym wyraźnie wytrawniejszy motyw mąki. Kręciła się w tym goryczka kakao i bliżej nieokreślona oraz motyw niemal alkoholowo-truflowy. Słodki, acz... nie taki jawnie słodki. Kojarzyło się to trochę likierowo-czekoladowo.

Baton na dłoniach pozostawiał tłustą warstwę. Kiedy brałam go przez chusteczkę, także na niej zostawił wielkie tłuste plamy. Mimo to wydawał się jednocześnie suchawy.
To konkretna cegła stawiająca opór przy krojeniu i gryzieniu, jednak dająca się w miarę łatwo przełamać. Wykazywała złudną i gęstą miękkawość. Gdy już przyszło do jedzenia, płatkowo-zlepkowa masa najpierw wydała mi się nieco wilgotnie-tłusta. Potem zwróciłam uwagę na twardość jakby wypieczono-zawilgoconych i mączych płatków. Sporo było w nim lekkich, sucho-chrupiących i napowietrzonych kulek. Całość była zlepiona dziwną, gęsto-twardą masą.
Gdy to przeżuwałam, twardy baton rozpadał się na również twarde grudko-zlepki. Dopiero z czasem poraziła mnie wysoka mączność. Pochodziła głównie z twardawych płatków, ale też niezależnie od nich. Kulki przypominały niezawilgocone chrupki zbożowe (obstawiam tapiokę). Było to dziwne, bo cały czas w tle wyraźnie czułam też wilgotność, natłuszczenie które tak zaskoczyły mnie na początku. Z tym że... były jakby obok mączności. Całościowo jednak, ze względu na otoczenie, w tym wariancie mączne płatki jakoś aż tak nie raziły, wmieszały się. Kawałki czekolady musiały się jakoś zlepić / wtopić w masę - pewnie stały poniekąd za tą wilgotnością.

W smaku od początku czułam lekką goryczkę kakao, która jednak potem zajęła miejsce gdzieś na boku. Przed nią wysunęła się dziwna neutralna gorzkość, neutralnawość i zbożowość. Ta pierwsza była mączna, dziwna jak rzeczy wegańskie. Poczułam mąkę o nijako-wytrawnym wyrazie oraz mdławe płatki owsiane. Było w tym coś goryczkowatego, palono-przypieczonego.

Dopiero z czasem odnotowałam także słodycz. Wyszła karmelowo-krówkowo jak dziwna, goryczkowata i sztuczna krówka. Zbożowo-mączny wątek tego nie opuścił, a ja doszukałam się jeszcze innego dziwnego echa. Nie umiem go jednak nazwać - jakby sztucznie-miodowy (nigdy nie jadłam sztucznego miodu tak btw)? To wprowadziło słodko czekoladkowy, odlegle mlecznoczekoladowy i trochę czekoladowo truflowy smak. Nasilał się chwilami, gdy kłapnęłam więcej masy niż kulek i płatków... Rzeczywiście raz po raz pomyślałam o cieście kakaowym, ale potem trafiałam np. na płatki lub dziwne kulki i czułam mącznosć, zbożowość, a to wszystko psuło. Nadawały goryczy nijakości.

Mączno-dziwny, bardziej roślinny motyw nasilił się bliżej końca. Skojarzyło mi się to z rzeczami nie tylko proteinowymi, ale wegańskimi.

Pod koniec smak robił się płasko-gorzki, mączny i roślinnie zbożowy w nijaki sposób.

Po zjedzeniu pozostał goryczkowaty posmak palono-prażonych płatków z odrobiną kakao. A także zatłuszczenie ust.

Nie zjadłam nawet 1/3, bo już po prostu miałam ogląd, czym flapjacki są i nawet nie była to już taka zupełna nowość-ciekawostka. Zdecydowanie jednak wyszedł lepiej niż Banana & Yogurt. To znaczy... nie był tak słodki; właściwie to... był bardzo mało słodki. Struktura była dość przystępna - płatki nie powalały mącznością, było to dość spójne. Miał jednak swoje wady - wciąż był twardy, zlepkowaty. Gorzkość wydała mi się jakaś tępa, a i ten neutralnie-nijaki smak mi nie pasował. Brakowało czekoladowo-kakaowej głębi.
Po tym wiem na pewno, że flapjacki to zupełnie nie moja bajka. I nawet trudno jest mi się o nich wypowiedzieć, bo rozumiem, że mogą komuś smakować, ale ja ich w ogóle "nie chwytam". Jak tutaj: przeszkadzało mi otłuszczanie rąk i ust, a jednocześnie wiem, że bez tego baton byłby sucho-mącznym próchnem.

Resztę oddałam Mamie. Ten jej nie smakował zupełnie, po małej ilości uznała, że reszta powędruje do ojca. Przyznała jednak, że ten od bananowego ma "o wiele lepszą strukturę, płatki fajniejsze, chociaż i tu ta mączność niestety jest". Dodała: "jak ktoś lubi takie smaki, to może naprawdę uznać go za ciekawego batona. Ja to w nim czuję prawie tylko gorzkość, wiec dziwię się, że Ci nie smakuje. Ale bo może rzeczywiście, bo za tą gorzkością jakby nic nie idzie?". No i właśnie tu się zgodziłyśmy, że była... mało kakaowa. A już z brownie na pewno wiele wspólnego to nie miało (ciekawa sprawa, bo Mama nie cierpi gorzkich i kakaowych rzeczy, ale dobre, prawdziwe brownie lubi).


ocena: 4/10
kupiłam: Rossmann
cena: 3,99 zł (promocja)
kaloryczność: 422 kcal / 100 g; sztuka (90g) - 380 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: mieszanka białkowa (izolat białek serwatkowych z mleka, białko zbożowe, chrupki sojowe proteinowe: izolat białka z soi, skrobia z tapioki), płatki owsiane 20%, tłuszcz roślinny (olej rzepakowy, olej palmowy ze źródeł certyfikowanych RSPO, woda), złoty syrop, syrop oligofruktozowy, kawałki czekolady (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone kakao w proszku, emulgator: lecytyna sojowa), środek utrzymujący wilgoć: gliceryna; odtłuszczone kakao w proszku, aromaty

4 komentarze:

  1. Brak głębi, tępość, twardość i tłustość przywiodły mi na myśl margarynową masę czekoladopodobną. Ty pomyślałaś o produktach vege (biedne produkty :P). Ja też uważam go za lepszego od (mojego) poprzednika, niemniej wciąż niewartego zakupu. Zgadzam się, że koło brownie to-to nawet nie stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vege skojarzenie nasiliło to, że dla mnie płatkowość, zbożowość i roślinność za nimi idąca była nowością. Obstawiam, że to typowe dla flapjacków, albo przynajmniej po prostu taki ich posmak.

      Swoją drogą, chyba trudne byłoby zrobienie brownie z płatków owsianych? Jakoś one mi w ogóle nie pasują do typu ciasta, jakim brownie jest.

      Usuń
  2. Z recenzji Olgi już mnie zniechęciła margaryna, a tu jeszcze dziwny roślinny posmak... To już jestem pewna że nie kupię tego batona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margaryna jest roślinna! Patrz, że pisałam o roślinności i tłuszczu, o połączeniu, więc pewnie inaczej z Olgą o tym samym pisałyśmy.
      Odradzam!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.