poniedziałek, 24 stycznia 2022

Naive Durian Fruit Chocolate 61 % ciemna mleczna 61 % z Ekwadoru z durianem

Cenię sobie czekolady Naive. Ich smakowe są naprawdę niepowtarzalne, przy czym wyjątkowo wpisują się w to, co lubię: zazwyczaj są to czekolady z dodatkami zrobionymi "na gładko". Np. ich "mleczna" z kefirem to jedna z moich naj-naj. Mimo to, ostatnio wiem, że mogłabym się ograniczyć do czystych ciemnych. Niemniej... gdy zobaczyłam nowości Naive, zakupiłam bez wahania. Dopiero pisząc wstęp np. sprawdziłam dokładnie, czym jest chociażby durian (wcześniej zerknęłam tylko, jak wygląda w Google grafice). Zaintrygował mnie, gdy tylko zaczęłam o nim czytać.
Durian, inaczej rościan, zybuczkowiec lub "król owoców", pochodzi z tropikalnych obszarów Azji. Od wieków cenią tam jego właściwości prozdrowotne i... rozgrzewające. Sok z jego liści uznawany jest za naturalny afrodyzjak. Wyglądający ciekawie gigant może ważyć nawet 4 kg, a jego drzewa mierzyć nawet 50 metrów wysokości. Skórka owocu jest kolczasta, a miąższ ma konsystencję budyniu lub surowego ciasta. Nasiona duriana są wielkości kasztanów, a smakiem zbliżone do orzechów. Owoc jak owoc, różne są... można by pomyśleć. Ale! Najlepsze zostawiłam na koniec. To najbardziej śmierdzący owoc na świecie (ponoć jak śmierdzące skarpety i ser pleśniowy). Azjaci mówią, że "pachnie jak piekło, smakuje jak niebo".
Znalazłam w internecie pytanie: "dlaczego durian jest niebezpieczny?". Odpowiedź... rozbawiła mnie - to mało powiedziane. Otóż: "spadający durian może dotkliwie zranić, a nawet zabić osobę przebywającą pod drzewem. Przypadki śmierci z powodu uderzenia durianem odnotowano w Indonezji." I jeszcze ciekawostka: w dżungli jest on przysmakiem małp, słoni, orangutanów czy też dzikich świń. Wszystko przez odór, który na zwierzęta działa odwrotnie niż na człowieka, bo przyciągająco. No, to czekała mnie degustacja!

Naive Durian Fruit Chocolate 61 % to ciemna mleczna czekolada o zawartości 61 % kakao z Ekwadoru z durianem.

Po otwarciu poczułam bardzo intensywny, soczysty zapach egzotycznych owoców i splotu mleczno-maślanego, który po chwili ułożył się w urokliwe, bardzo słodkie i bardzo maślane toffi-krówki. Po sekundzie-dwóch podłapałam też zapach sera, co wyklarowało się z czasem (tak niecodzienne, że aż trudne do nazwania natychmiast?). Wskazałabym jakiś kremowy, niemal maślany, słodkawy żółty... A wszystko to opływały soczyste, słodko-kwaśne ananasy i miechunki (świeże i suszone). Także trochę cytrusów... w owocach chwilami wyłapywałam nieco duszną nutkę - może to przez maślaność / ser? Luźne skojarzenie to owoce z puszki. Całość była niecodzienna, ale zaskakująco przyjemna.

Tabliczka w dotyku wydała mi się nieco tłusto-lepkawa, może proszkowa, ale realnie była gładka. Sugerowała, że taka stanie się w ustach.
Przy łamaniu nie trzaskała (zdarzyło jej się jedynie pyknąć w grubszych miejscach), choć była masywna i konkretna (bo gruba?). Bardzo się kruszyła, odsłaniając proszkowy przekrój. To, jak sypały się z niej drobinki wydało mi się dziwne-śmieszne (piszę to z uśmiechem).
W ustach jednak rozpływała się idealnie gładko-kremowo. Raczej średnio powoli, bez oporu. Prędko zmieniała się w gęsty i zalepiający, miękki krem, kojarzący się właśnie z kremowymi i mazistymi, śmietankowymi serami (jak camembert); masłem mięknącym w cieple. Cechowała ją wysoka tłustość. 
Ponadto płynęła z niej soczystość, acz niczym z owoców pełnych, nieco gibko-rozlazłych, jakby nasączonych cukrem / cukrowym syropem (pomyślałam o brzoskwiniach z puszki). Była lepkawa, a gdy zniknęła, zostawało tłusto-lepkawe poczucie.

W smaku przywitała mnie słodycz dosłownie "owocków" egzotycznych, karmelu o nieco bardziej palonym, poważniejszym smaku, który jednak... wydał mi się trochę mdławy. Owoce zaś niejednoznaczne - z puszki? między innymi brzoskwinie?... Bo nagle dość mocno po ustach rozszedł się smak dość dziwny.

W pierwszych sekundach niebezpiecznie mignęły słowa o nucie "mięsno serowej", a wyobraźnia pokazała mi wyidealizowany ser topiony w wariancie z szynką. Czułam tłuszczowość tego, potem dołączyło wyraźnie masło. To było... aż dziwnie neutralne, jednak ogólnie tak rozchodzące się, że wcale nie kontrowersyjne. Pełna mleczność, wręcz śmietankowość i odległa orzechowość uładziły to. Przy pierwszych kęsach to dziwne skojarzenie było o wiele bardziej dominujące, jednak gdy zmysły się z tym oswoiły, "ser z szynką" i maślaność wchodziły w kompozycję harmonijnie i spokojnie, subtelnie. 

Maślaność i mleczność wkręciły do gry słodycz. Dużo słodyczy, która rosła pewna siebie. Nieśmiały karmel odrzucił palony motyw, a mieszając się z masłem rozniósł po ustach maślano-cukrowe krówki. Krówki i króweczki pełne uroku. Słodycz rozkręcała się w najlepsze, spokojnie wchodząc na pierwszy plan wraz z maślanością.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa słodziutka nuta owoców z początku dopuściła też cierpko-kwaśne miechunki (inaczej physalis - one same w sobie kojarzą mi się z połączeniem pomarańczy i ananasa). Na pierwszym planie zrobiło się tłoczno. Pomyślałam o cierpkich suszonych, ale też o bardziej słodko-kwaśnych świeżych. Wniosły egzotykę, którą kontynuował ananas. Ten był już słodszy i też bardzo, bardzo soczysty. Kwaśność przecięła kompozycję, w pewnym momencie poczułam cytryny, pomarańcze. One jednak były nieco łagodzone słodkimi kwiatami... I soczystymi (ale suszonymi?) morelami? I nie tylko. Jednak przez neutralność, maślaność i wysoką słodycz jakby obok tego... chwilami do głowy przyszły mi też owoce z puszki. Jakby brzoskwinie? Z wyczuwalną puszką, przesłodzeniem totalnym i pewną dusznością... Zasładzały, aż nieco drapiąc w gardle. Mieszały się z morelami; może wariantem czegoś "brzoskwinia&morela". Oprócz nich odnotowałam też brzoskwinie / nektarynki trochę mdławe... Niezbyt dojrzałe? Twardawe jeszcze? Tu jednak na medal spisały się miechunki i ananas, dbając o świeżą i bardzo żywą soczystość. Słodko-kwaśny splot migał też cierpkością.

Cierpkość i duszność trochę kompozycję ogrzały, wplatając obraz gorącej czekolady na śmietance.

Cierpkość bliżej końca trafiła na lekką goryczkę... chyba ziemi. Pojawiła się w niej drobna pikanteria, pleśniowość skórki camemberta? Może też serowa, ale... ja bym to raczej nazwała tłustym, dojrzałym serem, ale raczej żółtym... ze specyficzną soczystością (ostro-owocową?). Też trochę jak... ziołowy fromage (serek śmietankowy ze szczypiorkiem i ziołami?). A i z maślanością w tle.

Maślaność od początku do końca umożliwiała słodyczy zasładzanie - cały czas czułam krówki, choć po tej ostrości (rozgrzewaniu) przemknęła myśl o ajerkoniaku.

Po zjedzeniu został posmak cierpkiej, słodko-kwaśnej miechunki (też jak ananas, pomarańcza), wysoka słodycz tworów aż nieco cukrowych, niejednoznacznych (nierealistycznie słodkie owoce, krówki), lekka "dojrzałość" (żeby nie powiedzieć "ostrość" - bo to za dużo) może i sera, ale i... dziwna ostrawość ziół / szczypiorku (jakby ser był nimi doprawiony). Czułam też znaczącą maślaność-tłustość jako posmak. Utrzymywało się to średnio długo; a przyjemne było tylko w porywach. Czekolada była również bardzo tłusta fizycznie, co aż na ustach czuć.

Całość... w pewien sposób mnie zaintrygowała. Była dziwnie... jednocześnie przejrzysta, jak i nieoczywista. Skojarzenie z topionym serem z szynką (wyidealizowanym, bo realne mnie brzydzą) i maślaność (nie lubię) zostały tak zmieszane z egzotycznymi owocami (pysznymi miechunkami, ananasem, morelami, ale i brzoskwiniami w puszce / średnio dojrzałymi - które to już miłe nie były, bo np. nienawidzę owoców puszkowanych), słodyczą maślanych krówek (ale i ona była mi za wysoka), że... w zasadzie wszystko to zagrało. Myślę, że mleko odpowiadało za harmonię, ale ważne jest też, że wszystko jednak działo się na czekoladowej płaszczyźnie (bo wciąż czuć też orzechowo-ziemiste, kwiatowe motywy kakao). Wszystko to... było tak dziwne, tak zawadiacko zahaczając o pewną obrzydliwość, że wyszło paradoksalnie smacznie. Chyba jednak tylko dlatego, że czekolada na to pozwalała, bo ona sama nie została zagłuszona; część nut na pewno płynęła z niej (oprócz już wspomnianych część owoców, ziemistość).
Najbardziej zaskoczył mnie jednak jej zapach. Był przyjemny! Aż dałam powąchać Mamie: "o, jak ładnie... i tak owocowo - tak egzotycznie? I maślanie bardzo... toffi?". Odrobinkę dałam jej także zjeść - tu już uznała, że to zupełnie nie dla niej. "Mleczna, fajnie słodka i choć aż tyle kakao, to sama czekolada mi smakowała, natomiast ta dziwna nuta tego... czegoś, no, sprawia, że to niezjadliwe by było w większej ilości. Jakieś jakby mocne zioła... w jakimś daniu na obiad to tak, ale w czekoladzie? Nie.".

Za nic ogółem bym nie powiedziała, że to czekolada z najbardziej śmierdzącym owocem na świecie. Poniekąd smaczna, ciekawa - ale dla mnie jako ciekawostka, bo dużo w niej nie moich nut i konsystencja niezbyt moja, więc gdy element ciekawostkowości odpada, wiadomo. Oceniam jednak też biorąc pod uwagę, co za szatana tak poskromili (bardzo subiektywnie chyba wystawiłabym 6-7; nie odejmuję jednak punktów za "bo nie lubię x" - a na jej nieszczęście zawarła wiele nielubianych przeze mnie nut). Na pewno nie było łatwym wyważenie tego wszystkiego. Nie chciałabym się jej za bardzo czepiać, np. słodyczy (wprawdzie było mi za słodko już w połowie tabliczki, ale niecodziennie trafiają się takie dziwa), tłustości... może gdyby nie były tak wysokie, durian wyszedł by gorzej? A może to on? W internecie piszą, że smakuje „dziwną kombinacją wytrawności, słodyczy i kremowości na raz. Może mieć subtelne nuty szczypiorku zmieszanego z cukrem pudrem albo pokrojonego czosnku z karmelem polanego bitą śmietaną”, a na opakowaniu Naive przypisują mu nuty: "orzechów laskowych, moreli, karmelizowanych bananów i egg custard" (to ostatnie po wygooglaniu wydaje się być ciastem maślano-jajecznym z bitą śmietanką). 


ocena: 8/10
cena: 42 zł (za 57g; cena półkowa)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakaowca, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, durian (6%)

1 komentarz:

  1. Ciekawy i wciągający opis.
    Opakowanie tabliczki - niesamowite. Nie "moje", ale i tak niesamowite.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.