niedziela, 6 czerwca 2021

lody Magnum Almond Tub

Orzechy laskowe z Magnum Praline Chocolate & Hazelnut Tub i migdały z dzisiaj opisywanych miały mi posłużyć jako takie... sprawne, gładkie przejście do posiadanych już "jaśniejszych" smaków. Sporo jednak się wahałam, czy się na nie w ogóle porywać. Otóż gdy jeszcze lubiłam lody na patykach, Magnum z migdałami przegrywało u mnie z klasycznym. Po Kaufland Bio Bourbon-Vanilleeiscreme z kolei jakoś zachciało mi się dobrych lodów waniliowych, ale zaś Magnum Double Chocolate Deluxe Tub, a właściwie mleczna czekolada z nich, sugerowały mi, że waniliowe lody z mleczną czekoladą mogą mnie po prostu nudzić. A nie chciałam męczyć całego pudła nudy (Mama nie lubi migdałów / orzechów w lodach). Uznałam więc, że migdały powinny mi ucztę nieco urozmaicić i mogły przełamać słodycz. Niestety dopiero znacznie później wróciłam do swojej recenzji Magnum Almond na patyku, gdzie przeczytałam, dlaczego smakowała mi mniej niż klasyczna. Waniliowość samego loda była niższa... i już zaczęłam się bać pudła.

Magnum Almond Tub to lody waniliowe z 28 % mleczną czekoladą (w formie polewy z wtopionymi migdałami, skorupki, dna i kawałków w masie) i 5% migdałami (jako słupki w polewie z czekolady na wierzchu oraz jako kawałki w masie lodowej).
Pudło zawiera 440 ml / 297 g.

Po otwarciu poczułam intensywny, zasładzający zapach mocno mlecznej czekolady z zaznaczoną paloną goryczką kakao. Mieszał się z migdałami, a po zruszeniu wierzchu i w trakcie jedzenia także z wanilią, co po dłuższym czasie wydało mi się aż trochę mdlące. Na szczęście nieustannie w trakcie jedzenia czułam też uroczą i intensywną mleczność bazy oraz migdały, co ratowało przesłodzenie.

Forma ta sama, co w innych pudełkowych Magnum. Tu jednak już w warstwę mlecznej czekolady na wierzchu grubości około centymetra wtopiono duże (niektóre aż podejrzanie wielkie) słupki migdałów.
Ścianki pudła pokrywała cienka warstwa czekolady mlecznej. Po naciskaniu pudełka miejscami łamała się i odstawała, a miejscami zostawała przylepiona (i wraz z topieniem się lodów miękła). Dało się ją zeskrobać - wtedy rolowała się i wydawała się ulepkowata.
Tylko początkowo była bardzo twarda, potem łamała się miło z trzaskiem, a w ustach rozpływała powoli i kremowo-tłusto. Zalepiała jak porządnie mleczna, gęsta tabliczkowa. W masę lodową wtopiono ogrom gigantycznych kawałów czekolady. Trzaskała, by następnie rozpłynąć się na tłusty budyń. Znów jak czekolada z lodami, nie odwrotnie. Pośród kawałków czekolady plątało się mnóstwo  kawałków i drobinek (może nawet drobineczek) migdałów. Były delikatne i miękkawo-pochrupujące, wydawały się świeże; jedynie niektóre ewentualnie minimalnie podprażone. Trochę zawilgocone, ale jeszcze nie na poziomie, na który bym narzekała. Narzekać mogę jednak na to, jak bardzo je posiekano - przez to wydaje się, że jest ich strasznie mnóstwo i zaburzały mi to, jak kremowo rozpływała się reszta.
Przekopawszy się przez wszystko trafiłam na warstwę-"denko" czekolady.
Masę lodową tradycyjnie cechowała gęsta kremowość i tłustość mleka. Skojarzyła mi się ze spienionym, łącząc to z kremowością, co dało błogo-puszysty efekt. Lody były pozytywnie miękkie, choć topiły się raczej powoli (ale szybciej od czekoladowych z np. Intense 70 %) i chętnie.
Mimo to, całość odebrałam jako dość tłustą i ciężkawą. Stała za tym głównie czekolada, ale i trochę lody.

W smaku czekolada każdorazowo witała się cierpkością kakao, po czym szybko zasładzała. Ogrom cukru krył odrobinkę wanilii, co mieszało się z pełną, intensywną mlecznością. O kakao zawalczyła migdałowo-orzechowa mgiełka.
Nie wiem, czy to od dodatków nasiąkła - kawałki czekolady z masy wydawały się bardziej słodko-mleczne po prostu.
Migdały z wierzchniej warstwy wydały mi się wyrazistsze, jakby bardziej podprażone, co je podkreśliło.

Baza sama w sobie odznaczała się wysoką słodyczą o wyraźnie i naturalnie waniliowym smaku. Mimo to wraz z jedzeniem wydała mi się za słodka. Nie pomogła zacna, głęboka mleczność.
Miałam wrażenie, że zalatywała trochę spienionym mlekiem, co świetnie łączyło się z mlecznością czekolady. Mleko, chwilami udające śmietankę, zapewniło harmonię, jednak... Czekolada niestety także drastycznie to zasładzała.

Po tym, jak jej kawałki dorzucały goryczkę kakao, mleczna czekolada zaczynała drapać w gardle cukrem i wanilią. Chwilami wyszła męcząco-mdląco, zwłaszcza gdy do ust wzięłam wyjątkowo wielki kawałek. W takich sytuacjach raz i drugi doszukałam się trochę plastikowej naleciałości.  Potem baza lodowa też wydawała się już bardzo słodka, ale na szczęście nie mdła. Wciąż trzymała się waniliowej drogi, jednak i w niej zarejestrowałam słodko-sztucznawe echo.

Migdały przełamywały przesłodzenie, łagodząc to wszystko. Odciągały trochę uwagę od wanilii, ale nie od czekolady czy mleka. Je czuć wyraźnie jako świeżawe, naturalnie delikatne sztuki, które w sumie zachowały swój smak. Czuć go zwłaszcza, gdy zebrało się w ustach kilka kawałków, bo niektóre były tak małe, że szło je przeoczyć. Im mniejsze kawałki, tym oczywiście ich smak był słabszy. Za sprawą migdałów baza wydawała się głównie uroczo-słodko przesłodzona, a dopiero na drugim miejscu waniliowa.

Żałuję, że to czekolada była na zakończenie jako te denko, bo przez nią po zjedzeniu zostałam z silnym przecukrzeniem, a dopiero potem posmakiem migdałów i samej czekoladowości mlekiem zmieszanej z bazą lodową.

Lody uważam za smaczne, ale przesłodzone do bólu. Waniliowa baza nadała trochę szlachetności temu przesłodzeniu, ale i tak było za dużo cukru. Tym bardziej, że jednak znalazły się elementy wanilię spychające (baza wyszła mlecznie-waniliowo). Czekolada mleczna nabrała charakteru dzięki migdałom, a one jak na migdały w lodach wyszły bardzo dobrze. Mimo że osobiście uważam Almond Tub za nudniejsze od np. Magnum Chocolate & Cookies Tub czy Praline Chocolate & Hazelnut Tub, to wcale nie za gorzej zrobione. Wręcz przeciwnie. Tak obiektywnie patrząc, mleczna czekolada, waniliowa i mocno mleczna baza reprezentowały świetną harmonię, a takie właśnie delikatne migdały to również dobre posunięcie. Przesłodzenie i tłustość również są bardziej uzasadnione, pasujące w mlecznych, jasnych (nie np. kakaowych) wariantach. Po prostu... wariant trochę nie mój, nudził mnie (a za to nie mogę odjąć punktów).


ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 11,49 zł (promocja; za 440 ml)
kaloryczność: 349 kcal / 100 g; 234 kcal / 100 ml
czy kupię znów: nie

Skład: odtworzone odtłuszczone mleko, cukier, śmietanka 15%, tłuszcz kakaowy, syrop glukozowo-fruktozowy, koncentrat odtłuszczonego mleka (proszek lub płyn), migdały, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny,  miazga kakaowa, syrop glukozowy, emulgatory (E471, E442, E476), stabilizatory (E410, E412, E407), kawałki wanilii, aromaty (w tym mleko), syrop cukru karmelizowanego, barwnik (E106a)

PS Mama jadła pudełkowe Classic i zakochała się w samej "pysznej, rzeczywiście puszystej bazie waniliowej", a choć czekolada jej smakowała, to miała problem tego typu: "przy jej (bazy) słodyczy czekolada wydawała się za gorzka, z kolei gdy jadłam dłuższy czas samą czekoladę, i to takie duże kawałki, to nie była taka gorzka, a bardzo słodka.". Mamie z początku za dużo było czekolady - ona woli, by to lody w lodach były podstawą, ale gdy skończyła pudełko uznała, że ilość jednak była "na granicy" (w drugiej połowie pudła trafiło się jej już mniej kawałków). Z kolei ja... nie mam nic przeciwko, że to bardziej czekolada z lodami niż odwrotnie - wciągnęłam się w konwencję, mimo wad czekolad.

6 komentarzy:

  1. Powinnaś była dodać cukru. Po przekroczeniu pewnej granicy ryjec jest znieczulony i lody weszły jak język Burka w masło pozostawione na niskim stole. Tłustość, hmm. Chyba nigdy nie doświadczyłam jej w lodach. Kubki rzecz nie dla mnie, chyba że małe lub duże Breyersy i ich przyszli konkurenci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to dlatego, że nie jadasz takich mocno śmietankowych? Ale ej... przecież Magnumy na patykach to dosłownie margaryna, więc nie wiem, jak możesz tłustości w lodach nie czuć. To znaczy... w sumie wiem, bo te, które jak już jadasz to rożki itd., a więc mleko odtłuszczone etc.
      I naprawdę nie rozumiem, jak można jak duże pudła, to tylko Breyersy. Mam wrażenie, że to te pudłowate są przez producentów najbardziej dopieszczane... Wolałabym wcale nie jeść, niż jeść małe, za nic mnie smakowo-jakościowo nie satysfakcjonują.

      Usuń
  2. Jedyny sklep który nieustannie ma je na promocji jest 15 km od mojej zamrażarki... żaden lód nie dojedzie bez szkody zwłaszcza w korku :/ czekam na ten Kaufland blisko mnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zazdroszczę, ale szczerze? Akurat ten wariant nie jest taki ciekawy, więc może Ci lżej będzie z tego powodu.
      A ja sobie na swój Kaufland do grudnia poczekam - napisali, że tyle będzie remont trwał.

      Usuń
  3. Kooocham na patyku! 🍦 Najbardziej białe. Jadłaś białe duże? Wyglądają mega!! 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z białych dużych tylko te: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/04/lody-magnum-chocolate-cookies-tub.html i Gold Caramel Billionaire (dopiero w kolejce do publikacji).
      Zwykłych White Tub nie i nie zamierzam.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.