poniedziałek, 1 listopada 2021

lody Magnum Double Chocolate & Strawberry Tub

Nie lubię owocowych lodów, a lody z owocowymi sosami zupełnie do mnie nie przemawiają. Niemniej, HD Strawberry Cheesecake swego czasu były jednymi z moich ulubionych. Dzisiaj prezentowane zaciekawiły mnie tylko "z braku laku" przez niemożność zdobycia Magnumów Double Dark Chocolate & Raspberry, które to widywałam w wysokich cenach, a jak w końcu uznałam, że mimo to kupię... zniknęły. Wtedy pomyślałam, że z chęcią zjem waniliowe Magnumy właśnie z truskawkowym sosem. Wanilia i truskawka nagle zaczęły wydawać mi się bardzo atrakcyjnym połączeniem, zwłaszcza z mleczną czekoladą, bo wiedziałam, że wariant klasyczny (mleczna + waniliowa baza) będzie mi za nudny. A po zakupie przeżyłam szok... Otóż dzisiaj przedstawiane to nie lody waniliowe, a śmietankowe... I wszystko legło w gruzach. Za takimi nie przepadam. A mimo to zjeść postanowiłam, jako że od Mamy usłyszałam, że śmietankowe są jeszcze bardziej uroczo puszyste od waniliowych (a te znałam z wariantu Almond).

Magnum Double Chocolate & Strawberry Tub to lody śmietankowe z truskawkowym sosem (12%) oraz (25 %) mleczną czekoladą w formie polewy na wierzchu, "skorupki" i kawałków zatopionych w masie.
Pudło zawiera 440 ml / 310 g.

Gdy zrywałam sreberko, uderzył mnie chemiczny zapach słodkiej, słodziuteńkiej truskawki-truskaweczki prosto z żelo-dżemu, podszytej soczystą naturalnością i przerysowanym niby-kwaskiem. Dopiero za nią poczułam delikatny zapach mlecznej czekolady, który nasilił się z czasem, w zasadzie już przy przebijaniu się przez czekoladę na wierzchu. Wtedy to wzrosła mleczność, poczułam słodką śmietankę i jeszcze więcej słodziutkiej truskaweczki. Przejawiała kwaskawą soczystość, a jednak i tak wyszła wręcz uroczo jak przesłodzony, sztuczny sos-dżem ze słodyczy dla dzieci... a że mieszała się z mlekiem, to z czasem (jak zjadłam skumulowany na wierzchu sos, a reszta przemieszała się nieco z bazą) z mlekiem truskawkowym. 

Lody, gdy chodzi o strukturę, były chyba jak i inne Magnum Double (jadłam Chocolate Deluxe). Warstwa czekolady na wierzchu to gruba na około centymetr, trzaskająca czekolada, zaś ta przy ściankach przypominała bardziej mięknąco-ulepkowaty, tylko momentami trzaskający czekoladowy twór polewowy. W masę lodową wtopiono mnóstwo kawałów gigantów czekolady, jak i kawałków czekolady łamanej. Pod czekoladowym wierzchem skumulowało się dużo straszliwie lepkiego, jedynie początkowo po otwarciu gęstawego sosu. Przeplatał on także masę lodową po całości. Prędko po otwarciu sos wyglądający jak krem zmieniał się w płynny, lejący sos klejąco-lepki jak miód. W ogóle miód pod względem struktury trochę przypominał; łatwo mieszał się z masą lodową. W zasadzie dodali go głównie na wierzchu, bo w masie lodowej znalazłam jedynie odrobinkę smug-pasków-kapelek. W ilości takiej, że gdy mocniej się przemieszały z lodami, da się je przeoczyć. Przeplatały się aż do dołu, gdzie znajdowała się centymetrowa warstwa czekolady. Też trzaskała, acz trochę bardziej niż ta na wierzchu miękła (przez zawilgocenie?).
Sama masa lodowa zaś okazała się kremowo gęsta, a jednocześnie puszyście śmietankowa. Była tłusta w mleczno-śmietankowy sposób i chwilami kojarzyła się z chmurkową bitą śmietanką.
Jeść było to dość ciężko przez rozmieszczenie sosu głównie na wierzchu, grube i kolosalne kawały trochę ciężko dzielić czy wydobywać / podważać, ale wszystko przynajmniej w ustach rozpływało się błogo. Powoli, ale chętnie.
Otóż czekolada zmieniała się w tłusty, lekko proszkowy krem, zalepiający usta jak dobrej jakości czekolada mleczna tabliczkowa. Sos lepił się, trochę rozrzedzał masę, ale nie mam do nich większych zarzutów. Sama masa zaś zachwycała tym, że mimo gęstej kremowości, nie wyszła zbyt ciężko. Rozpływała się przyjemnie, w umiarkowanym tempie i właśnie śmietankowo.  

W smaku czekolada zarówno na wierzchu, jak i w masie czy na dole smakowała intensywnie pełnym, niemal śmietankowym mlekiem. Jej cukrowa słodycz przejawiała odrobinkę waniliowego charakteru, dzięki czemu wyszła urokliwie.
Czekolada na ściankach wydała mi się nieco bardziej plastikowa.

Sos truskawkowy uderzał cukrem, ale i wyrazistą truskawką. Była to truskawka soczysta, ale głównie sztuczna. Żelo-dżemik o niemal cukierkowym charakterze, zdecydowanie przesłodzony i uroczy (aż w tym irytujący) mieszał się z delikatnie naturalną nutą truskawki. Ta odpowiadała za soczystość i wygładzała sztuczność. Trochę pomógł w tym też kwasek, bo mimo że również przerysowany, to jakoś odciągał uwagę od chemii. Jednocześnie... nie mogę powiedzieć, by sos był kwaśny. Domniemanie kwasku czułam, ale w moim odczuciu był cukrowo słodko-słodki. Słodycz wraz z kolejnymi zagarnięciami rosła i z czasem, gdy tak mieszała się ze słodką czekoladą i lodami, wydała się zdecydowanie przesadzona, a do tego uroczo konfiturowa. W zestawieniu z czekoladą sos wyraźniej migał kwaskiem, zaś w partiach, gdzie bardziej przemieszał się z lodami, jawił się jako echo mleka truskawkowego i już jego sztuczność zupełnie się kryła. Na wierzchu było go więc za dużo i wtedy świetnie czuć wadę - chemiczność i przerysowanie, a w masie lodowej tak mało (za mało), że prawie go nie czuć.

Po tym czekolada wychodziła jakoś jeszcze wyraziściej. Pełnopełnomlecznie, a mimo że cukrowo, to nawet leciutko kakaowo. Spływając do gardła jednak i tak drapała w nim.

Baza z dokładała mleczną nieskończoność. Przecukrzona bita śmietanka w formie lodów – to właśnie to! Wzmacniała mleczność czekolady, uprzyjemniała jej słodycz, łagodząc ją, a bardziej mieszając się z sosem, osłabiała sztuczność. Chwilami masa robiła aluzję do mleka o nutce truskawki. Oczywiście bardzo słodkiego mleka.

Gdy na koniec zostało mi czekoladowe dno, słodycz czekolady przyprawiła mnie aż o przyspieszenie serca i zdecydowanie za mocno zadrapała w gardle. 

Po zjedzeniu czułam przesłodzenie i przetłuszczenie wywołane mleczną czekoladą, ale też przerysowany sztuczny motyw truskawki-truskaweczki słodziaśnej i cukierkowej, jednak... najpierw jeszcze nie aż tak odpychający, bo wkomponowany w przyjemną fuzję śmietanki i mlecznej czekolady. Oprócz tego ostał się przerysowany kwaskawy posmak, jakby niezależnie od truskawki-truskawki. Po dłuższym czasie chemiczna truskawkowość dalej mi doskwierała, a że inne elementy już zaniknęły, było to potwornie irytujące i nieprzyjemne.

Całość wyszła nudno, niezgranie mimo że teoretycznie pewne elementy się podkreślały. Była do bólu przesłodzona, jednak mleczność czekolady i śmietankowość bazy na plus. Tu aż się prosi o dobry sos. Bazę też przesłodzono, ale do charakterniejszych dodatków mogłaby być. Sęk w tym, że i czekolada była za słodka, mimo że dobra, pełnomleczna. A sos... no właśnie. Tam, gdzie go dobrze czuć, wyszedł kiepsko, bo sztucznie, a tam gdzie go prawie nie czuć... śmietankowa baza i mleczna czekolada wyszły nudno i słodko. Aż się prosi o porządnie truskawkowy sos. Wydaje mi się, że nawet ten... gdyby na wierzchu nie było go tak dużo, a umiejętnie przepleść nim lody, nawet ta sztucznosć by uszła (bo nie była wyjątkowo napastliwa, okrutna czy coś). Ten oparł się na cukrze i sztucznej truskawce niestety i... choć wyszedł zaskakująco w tym nieźle, to jednak nie mam za co go chwalić. Osobiście, by nie nudzić się mleczną czekoladą i śmietanką, wolałabym chociaż waniliową bazę.
To chyba najgorsze, nieprzemyślane Magnumy z tych kubłowych, jakie jadłam. A szkoda, bo potencjał jest. Kojarzyły mi się... z wyidealizowaną, lepszą wersją czekolady mlecznej truskawkowej od Wedla w formie lodów.

PS I tak mnie zmęczyły, że mimo iż miałam jeszcze kupione Double Caramel Tub, przypomniawszy sobie wersję patykową, nawet nie otwierając oddałam Mamie.


ocena: 6/10
kupiłam: Kaufland
cena: 15,99 zł (za 440 ml; promocja?)
kaloryczność: 293 kcal / 100 g; 208 kcal / 100 ml
czy kupię znów: nie

Skład: odtworzone odtłuszczone mleko, śmietanka 16%, cukier, koncentrat odtłuszczonego mleka (proszek lub płyn), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, syrop glukozowy, syrop glukozowo-fruktozowy, przecier truskawkowy 3,5%, fruktoza, pełne mleko w proszku, tłuszcz mleczny, zagęszczony sok truskawkowy 1%, emulgatory: E471, lecytyny sojowe, E476; stabilizatory: E410, guma guar E412, E440, E407; skrobia modyfikowana, zagęszczony sok z marchwi, regulatory kwasowości: E330, E331; zagęszczony sok cytrynowy, aromaty, sól

2 komentarze:

  1. Lubię wersję malinową na patyku. Kubkowej nie lubię przez kubkowość. Napatykowca z truskawką mogłabym kupić, acz przez brak zainteresowania zawartością słodyczowych chłodziarek mam ogrooomne zaległości. I wcale nie chce mi się ich nadrabiać. Ładna kolorystyka lodów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolorystyka - to fakt. Wiesz, że najpierw chciałam opublikować w Halloween i napisać coś o krwi? Ale cóż, czacha wygrała.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.