czwartek, 2 lutego 2023

(Super Krówka) Super Fudgio Vegan Chocolate Orange 50 % Based on Coconut raw material ciemna kokosowa 50 % pomarańczowa / z pomarańczą

Tę czekoladę dostałam jako gwiazdkowy bonus do przesyłki z portalu DlaLejdis, dla którego czasem pisuję recenzje książek. Jak wiele innych rzeczy (na które patrzę jak jaskiniowiec patrzyłby ma smartfona, jak np. wege krówki, maseczki do twarzy, peelingi i inne kosmetyczne "dziwa"), najpierw oddałam Mamie. Ona jednak ostatnio zrobiła się zbyt nietabliczkowa i czekolady ją przytłaczają. Może mieć np. kilka paczek ciastek i draży, ale za dużo tabliczek nie. Stąd nie ucieszyła się ani trochę. Mnie zaś tknęło, że jakiś czas wcześniej jadłam Manufakturę Czekolady MANU Rzemieślniczą 42 % Kakao Czekoladę Mleczną Pomarańczową. Ta więc widziała mi się jako zamiennik dla wegan. I tu już nawet trochę się zainteresowałam: czy marka zrobiła coś autentycznie miłego, oferując unikającym mleko... no, coś spoko w tym wariancie? Szczerze wątpiłam, że im wyszło po tragicznych Super Krówka Czekolada na mleku kokosowym 50%(Super Krówka / Super Fudgio) Natura Food Veggie Czekolada Słony Karmel, ale wygrała jakaś czysta ciekawość (masochistyczna?). W końcu, co szkodzi trochę spróbować, prawda? Wiedziałam, że prawie cała i tak pójdzie dla Mamy. Na swoją kolej trochę poczekała (nie sugerujcie się tym, że prezent gwiazdkowy, bo chodzi o zeszły rok, a kolejka wpisów ma u mnie rok).

(Super Krówka) Super Fudgio Vegan Chocolate Orange 50% Based on Coconut raw material to ciemna kokosowa ("mleczna") czekolada o zawartości 50 % kakao z mlekiem kokosowym ("oparta o surowiec z kokosa") o smaku pomarańczowym, słodzona cukrem trzcinowym; wegańska; wyprodukowana przez Me gusto.

Po otwarciu wyraźnie rozszedł się zapach mleczka kokosowego, melasy i palonego karmelu, którym wtórowała pomarańcza. Najpierw zaszarżowały galaretki pomarańczowe w czekoladzie w wydaniu soczystym, niesztucznym... Potem bardziej pomarańcza ogółem, słodko-goryczkowata... Było w tym coś dusznego, przez co pomyślałam o słodkim likierze pomarańczowym. Przywodziło to na myśl gęste desery typu creme brulee, może krówki. W tle poczułam też jakby kokosa bardziej orzechowego i w ogóle jakby wątek palono-karmelizowanych orzechów.

Tabliczka w dotyku była raczej sucho-plastelinowa, a przy łamaniu dość twardawa. Jednocześnie znacząco krucha, krusząca się. Raczej jedynie pykała niż trzaskała. Przekrój miała ziarnisto-pylisty, jakby zbito-ubity.
W ustach rozpływała się łatwo i szybko. Była trochę szorstkawo-sucha, a jednocześnie tłusta. Skojarzyła mi się z plasteliną, pozostawiającą trochę pyłku, ale znikającą na wodę. Nie była mocno zbita, z czasem nieco gęstniała, miękła i rozpuszczała się bez echa. Wydawało się, że otłuszcza usta, choć pod tym względem nie było tragedii.

W smaku zaszarżowała od razu za wysoką słodyczą cukru. W pierwszych sekundach wydała mi się rześka (jakby udawała, że zawiera cukier kokosowy), trochę wodnista, potem nieco bardziej zwyczajna... Przemieszała się bowiem z delikatną nutką mleka.

Mleko, jakie odnotowałam w kolejnych sekundach wydało mi się względnie zwyczajne... kokosowe jedynie pobrzmiewało, bo niestety cukier nie dawał mu rozwinąć skrzydeł. Myślałam przy tym raczej o zacukrzonym do bólu zwykłym mleku. Słodycz cały czas rosła, szalejąc na pierwszym planie.

Częściowo zrobiła się palona, ale i tak szybko zadrapała w gardle. Słodycz rozkręciła karmelowy charakter, a z czasem wyszła bardziej melasowo. Chwilami starała się stworzyć rześką iluzję cukru kokosowego, ale czuć, że to nie on. Myśli płynęły raczej ku ciężkim, przesłodzonym karmelowo-krówkowym deserom typu creme brulee. W wariantach pomarańczowo-kokosowych? 

Od deserów płynęło więcej delikatnej mleczności, śmietanki. Pozowały na raczej zwykłe, tym bardziej, gdy jeszcze mieszały się z maślanością... W dodatku w końcu pod naporem cały czas rosnącej słodyczy, zrobiły się mdłe.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wyobraziłam sobie delikatny deser, a potem shake na bazie mleka o smaku pomarańczowym. Rześki, może lodowy i soczysty... niestety jednak zasłodzony do bólu. Ewentualnie już te wspominane creme brulee. Pomyślałam o takim na bazie mleczka kokosowego i np. przyozdobionym skórką pomarańczy na wierchu, z soczystą nutką owocu ogółem.

Pomarańcza, która jednak już wychynęła, mimo słodyczy nie zamierzała odpuścić. Zaznaczyła nieśmiało w melasie namiastkę kakao, dzięki czemu nasiliła się goryczka. Wstrzeliły się soczyste galaretki pomarańczowe, a potem też słodko-goryczkowaty naturalniejszy owoc, acz cały czas podkręcany olejkiem i... cukrem. 

Mimo rześkości i soczystości, słodycz melasy i nijakość reszty męczyła. Czułam drapanie w gardle, a kompozycja zaczęła wydawać się plastikowa, sztuczna, ale w sumie nawet nie mocno przerysowana. Bardziej... polewowa niż czekoladowa.

Z czasem znów to pomarańczowe melasa, karmelki i krówki wiodły prym, zacukrzając. Pomyślałam o nich jako o sztaludze pod pomarańczowo-słodkie płótno. Pomarańcza zabiegała niby o rześkość, ale nie radziła sobie... bo i ona była jakaś nachalno-słodka. Całość wydała mi się wodnista. Mleczności jakiejkolwiek po dłuższym czasie w zasadzie nie czuć.

Po zjedzeniu został posmak melasy i drapanie w gardle. Czułam też jakby cukier pomarańczowy. Słodko-kwaskawy, niby soczysty i trochę olejkowato-wodnisty. Względnie to naturalne, słodko-gorzkawe, ale bez polotu. Jakby mi ta słodycz dosłownie wyprała usta. Kostka mi wystarczyła, bo trudno tu o jakiś element warty uwagi.

A jednak całość zaskoczyła mnie... bardzo pozytywnie. Tak w miarę obiektywnie. Po wegańskiej alternatywie mlecznej tej marki spodziewałam się paskudztwa, a okazała się lepsza od ich bazowej Kokosowej. We wspomnianej chyba na delikatnym tle lepiej wyeksponowały się jej wszelkie wady, a tu jednak nieposkąpiona ilość pomarańczy swoje zrobiła. Czuć ją wyraźnie, ale nie zdominowała reszty. Zdominował natomiast cukier. Soczystością zabawnie podpowiadała mu co prawda cukier kokosowy, ale i tak męczył. Mleczka czuć odrobinkę - pewnie dlatego, że wymieszano je z napojem ryżowym... Wodnistość i czysta słodycz przeszkadzały mi za bardzo. Konsystencja zupełnie nie dla mnie. A kakao? Zagubione w akcji.
Reszta powędrowała do Mamy, ale ona z kolei oddała ojcu, bo i jej nie smakowała. Stwierdziła, że jak "zwykła, przecukrzona mleczna, ale jeszcze dodatkowo z dziwnym posmakiem jakby leków jakiś. No, ale przynajmniej się też rozpuszczała normalnie".
Choć jak napisali "based on coconut material", cukier kokosowy z czystej wersji Kokosowej w tej zmieniono na trzcinowy (i jej opis po polsku brzmi: "ekologiczna czekolada na cukrze trzcinowym"). Co prawda, uważam, że to właśnie on pasuje najlepiej do czekolad, tak tutaj - jakiegokolwiek - cukru powinno być mniej.
Jakby tak pomyśleć o niej jako o alternatywie dla np. Manufaktury Czekolady MANU 42 % Mlecznej Pomarańczowej, nie jest źle.


ocena: 6/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 556 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, proszek kokosowy, napój ryżowy w proszku (ryż, bezglutenowy błonnik owsiany, olej słonecznikowy, sól), koncentrat soku pomarańczowego w proszku 1,5%, lecytyna słonecznikowa, naturalny aromat pomarańczowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.