wtorek, 14 lutego 2023

Food Lab Anka Dziedzic Krem Arachidowy Kakao z Miętą

Na ten krem miałam ochotę do momentu, gdy mi go nie przysłano... i choć brzmi to dziwnie, to jednak tak właśnie było, bo choć końcowo wszystko zostało załatwione pomyślnie, to po prostu napsuł mi trochę nerwów. I musiałam poprzestawiać sobie degustacyjne plany - pierwotnie założyłam, że akurat ten może sobie poczekać. Nie mógł. Otóż przyszedł uszkodzony, że spora część zawartości się wylała. Wysłano mi oczywiście drugi, zamknięty i zapakowany jak trzeba, ale oto skończyłam z otwartym słoikiem i częścią kremu w lodówce (i świeżutkim w komodzie), a... chciałam podejść do niego zupełnie bez uprzedzeń (nie wiedziałam w końcu, ile był otwarty i nie mogłam mieć pewności co do felernej sztuki), więc i tak uznałam, że pierwszą spróbuję tą świeżą. Trzymałam więc kciuki, by okazał się naprawdę dobry (i by w takim wypadku także otwarty okazał się zjadliwy). Z tym że... już kupując byłam trochę podejrzliwa, bo jednak zawiera erytrytol, a go nie lubię... Słodzenie kremów dopuszczam minimalne, więc to już dwie sprawy budzące wątpliwości. A jednak od lat, gdy jeszcze jadałam lody, chodziły za mną właśnie miętowo-czekoladowe lody (przypominam, że i kremy jadam łyżeczką). Sęk w tym, że większość takich występuje w wariancie a'la straciatella, którego to czekoladowych blaszek wciąż nie cierpię. I pomijam obawę przed sztuczną miętą, bo żaden z moich producentów takiego wariantu nie robił. I właśnie w końcu dostrzegłam ten krem. Stąd mimo że trochę wątpliwy, to jeszcze nie tak bardzo, bym miała się nie skusić, skoro chodziło za mną łyżeczkowanie czegoś w duecie mięta&czekolada. W sumie nie wiem dlaczego przypomniał mi się Hatherwood Krem Kakaowo-miętowy z kawałkami ziaren kakaowca, który jednak jest kompletnie nie w moim typie, bo kremy to jadam bazujące na orzechach, ale... podobieństwo smakowe swoje zrobiło.

Food Lab Anka Dziedzic Krem Arachidowy Kakao z Miętą to wegański gładki krem czekoladowo-miętowy na bazie orzeszków ziemnych ("arachidowo-kakaowy o smaku miętowym"); słodzony erytrytolem, bez dodatku cukru i soli. Wyprodukowany dla RADZIOWI Sp. z o.o., (jak rozumiem) przy współpracy z Anką Dziedzic.

przed i po uporaniu się z olejem
Po otwarciu poczułam intensywnie miętowy zapach, oddający charakterną miętę ziołową i podkręconą olejkiem miętowym, który zahaczał o mniej spożywczy już mentol. Blisko jej do napastliwości Wiązała się z chłodem i wysoką słodyczą - właśnie zimną i słodzikową. Dopiero na drugim planie znalazła się cukrowo-deserowa, przesłodzona, acz cierpko-kakaowa czekolada zmieszana z mocno prażonymi fistaszkami. Te ostatnie nasiliły się po wstępnym zruszeniu, przemieszaniu i w trakcie jedzenia. Mięta wtedy nieco złagodniała, splotła się z orzeszkami.

Na wierzchu wydzieliła się niecała łyżka oleju, którą zlałam. Reszta i tak była rzadkawa, lejąca, acz nie zupełnie rzadka. Wydała mi się ciągnąco-gumiasta i bardzo miękka. Wyglądała na idealnie, aż dziwacznie gładką.
W trakcie jedzenia dał się poznać jako bardzo miękki. Zalepiał, obklejał usta i zęby smugami jakby idealnie gładkiego smaru. Było to osobliwe uczucie. Trochę to-to gęstniało, ale cały czas było rzadkawe... Rzadkawo-zwarte, gumiaste. Czułam silny wodnisty efekt, a także lekką pylistość, która dziwnie osiadła w gumiasto-wodnistej, niemal idealnej gładkości. Dziwne wrażenie. Krem nie wydawał się mocno tłusty, na pewno nie był ciężki. Z ust znikał w miarę szybko, wodniście, ale nie powiedziałabym, że łatwo.

W smaku pierwsza uderzyła zimna, chłodząca słodycz i gorycz o średniej mocy. 

Gorycz zmieniła się w gorzkość ziół i kakao, przy czym zioła szybko ułożyły się w mocną, charakterną miętę pieprzową. Dominowała przez parę sekund, podkreślona olejkowo-mentolowa nutą. Zahaczała o lekką sztuczność.

Słodycz w tym czasie otarła się o konwencjonalnie cukrową, a potem wydała mi się aż przenikliwa. Zmroziła i przypiekła w język. Rozbrzmiał słodzik. Mieszał się z miętą, ale jakby z nią walczył, jakby próbował przygłuszyć. Mimo to, nie była aż taka strasznie wysoka. Trochę za mocna, ale pod względem wysokości, przeciętna.

Kakao wyczuwalne obok tego, przytoczyło konwencjonalnie cukrową ciemną czekoladę. Przesłodzoną, o niskiej zawartości, ale lekko cierpką. Mieszała się w miarę udanie z miętą, jednak słodzikowość i je próbowała stłamsić.

Dopiero jakoś w drugiej połowie rozpływania się porcji w ustach odezwały się fistaszki. Drogę torowały sobie mocno prażoną nutą, jednak wcale nie wyszły intensywnie. Zaraz łagodniały. Trochę przemieszały się z kakao podkreślając czekoladowy wydźwięk. Zrobiły się delikatniejsze, słodkawe. Niestety trafiwszy na słodzik i olejkowo-mentolową, goryczowato ziołową miętę, jakby się wystraszyły i w dodatku rozwodniły. Dziwna goryczka... trochę odcięła się od ziół, a splotła się z nijakością... Jakby tłuszczowym, ale nieokreślonym i wodnistym efektem. 

Z czasem jednak czuć orzeszki wyraźnie, acz i tak cały czas za mrożąco-zasładzającą słodyczą słodziku i cierpkimi ziołami, miętą, mentolem... A wśród tych zaczęła panoszyć się osobliwa wodnistość.

Po zniknięciu pasty w ustach pozostała właśnie słodzikowość, łącząca przenikliwą, napastliwą słodycz i gorycz, do czego dołożyła się też mocna mięta. Mocno prażone fistaszki czuć, acz zupełnie do tego nie pasowały... Weszły w czekoladowość, ale i ona nie domagała.

Krem wyszedł... osobliwie, w moim odczuciu odpychająco. Już sama konsystencja bardzo mi się nie podobała. Gładka aż nierealistycznie, miękko-gumiasta, a do tego z pylistością i wodnistością. Wodnistość czułam też w smaku, bo wyszedł i intensywnie, i nijako jednocześnie. Słodzikowo-tłuszczowo, nachalnie miętowo, że aż mało spożywczo i mało fistaszkowo. Na plus co prawda, że kakao sugerowało czekoladę, ale i to nie pomogło.
Dałam radę zjeść tylko trochę. To jakaś pomyłka. Mięta niezbyt tu pasuje do fistaszków, ale mięta i fistaszki na pewno bardzo nie pasują do słodziku i...  reszty. Nie wiem dokładnie, co tyle nieprzyjemnych wątków wplotło. A jednocześnie nie mogę powiedzieć, by tak obiektywnie na tle rozmaitych kremów do niego zbliżonych, ten miał być wyjątkową paskudą. Po prostu jest niesmaczny, dziwny i niewarty uwagi, ze zmarnowanym potencjałem. Myślę jednak, że swoich odbiorców znajdzie, bo wyszedł chyba nawet... jakoś tam nieźle jak na nutellowate czy raczej typu AllNutrition smarowidła (nie mam wśród nich rozeznania). Do takich mu blisko, nie zaś do naturalnych past orzechowych w wariantach smakowych - ja właśnie naturalne, czasem bardziej trochę smakowe preferuję. Pomyślałam jednak, że o ile AllNutrition Nutlove Crunch with Roasted Peanuts bardzo mi nie pasował, bo to nie mój typ, tak dzisiaj przedstawiany to nie mój typ + te niezrozumiałe posmaki, więc ocenę wystawiam niższą.

Z Mamą pomyślałyśmy, że może ona skończy (kiedyś Nutellę bardzo lubiła, obecnie nie jada). W zasadzie (już potem, jak omawiałyśmy), można powiedzieć, że w pełni podziela moją opinię. Pierwsze, co powiedziała, to: "Jakie to wstrętne! Dobrze, że najpierw ostrożnie tylko trochę do ust wpakowałam, bo ten smak... jakiś nawet nie do nazwania. Gorzko-słodki, jakby ta mięta była sztuczna, taki mentol, ale to nawet nie mięta. Takie dziwnie, nie wiadomo co. Fistaszków to nie czuć, czekoladę bardzo delikatnie, jest mocna mięta, ale mięta z czymś. Czymś okropnym". Zgodziłyśmy się, że potencjał bardzo zmarnowany, bo chyba wystarczyłoby, gdyby nie dodali erytrytolu.
I choć Hatherwood Krem Kakaowo-miętowy z kawałkami ziaren kakaowca dostał wykalkulowaną pod ogół wyższą ocenę, uważam, że kremów nie warto porównać, bo mimo wszystko są zupełnie czymś innym. Podlinkowany nie ma być niczym więcej niż słodkim, kakaowym kremem, a dzisiaj prezentowany to produkt bardziej premium i jednak krem orzechowy (smutne, gdy jest na bazie orzechów, a prawie ich nie czuć).


ocena: 4/10
kupiłam: Allegro
cena: 23,68 zł (za 300g)
kaloryczność: 648 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: 75% zmielone orzeszki arachidowe prażone, substancja słodząca: erytrytol; 5% kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz shea, emulgator: lecytyna słonecznikowa; 0,1% naturalny olejek z mięty pieprzowej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.