czwartek, 23 lutego 2023

Belgian Style Specialities Black & White nugatowa ciemna i biała z orzechami laskowymi

Obecnie kompletnie nie mam ochoty na mleczne czy białe czekolady, aczkolwiek gdy mam możliwość spróbowania jakiś niezwykłych limitek, daję się skusić. Nigdy bowiem nic nie wiadomo, jak wyjdą, a czasem szkoda przegapić, nawet jeśli koniec końców miałyby okazać się nieszczególne. Gdy ojciec decyduje się coś mi kupić, uzgadniamy to mniej więcej razem, acz specjalnie się nie sprzeciwiam, by go nie urazić. Zgadza się bowiem kupować głównie to, co on uważa za ciekawe, przy czym nasze zdania niezbyt się pokrywają. Według niego choćby taka mocno mieszana tabliczka jest warta uwagi. W mojej ocenie tak sobie. Jednak jako że już od miesięcy niczego nugatowego nie jadłam, a mieszaną ciemno-białą (z zieloną herbatą Raaka 62 % Cacao Matcha Swirl ) odebrałam dobrze, uznałam, że nie zaszkodzi spróbować. Acz tak czułam, że większość pójdzie dla Mamy lub wróci do ojca.

Belgian Style Specialities Black & White to "tabliczka z masy orzechowo-kakaowej jasnej i ciemnej"; powiedziałabym że czekolada nugatowa (typu gianduja?) ciemna łączona z białą nugatową (typu gianduja?); przy czym jak wynika z opisów nie po polsku, zawartość orzechów laskowych w każdej części to 50% tej części; dostępna w Lidlu w ramach tygodnia skandynawskiego.

Po otwarciu poczułam zapach prażonych orzechów laskowych jakby obsypanych pudrem... cukrem pudrem! Zwłaszcza wierzch mocno pachniał słodko-pudrowo, acz całość w zasadzie właśnie w tym nurcie szła. Dół dodał jedynie "lekką czekoladkę", subtelne kawowo-palone echo.

Gruba tablica w dotyku była tłusto-sucha, pylista. Wydawało się, że już nie może się doczekać, kiedy zacznie się rozpuszczać. W białej (właściwie koloru beżowego) widać czarne kropeczki. Ciemna wydała mi się jednolita i bardzo jak na ciemną jasna, acz nie miała "mlecznego odcienia czekolady".
Przy łamaniu okazała się twarda, ale to wynikało tylko z grubości, bo czuć w niej swoistą konkretną miękkawość. Ciemna część bardzo się kruszyła.
W ustach całość rozpływała się łatwo, w tempie umiarkowanym. Była tłusta, szybko miękła. Zaskoczyła mnie "raczej gładkością". 
Biała okazała się bardziej mleczno-maślano tłusta. Była gęstawa i z ochotą miękła. Kojarzyła się z tabliczką z kremu, giandują - czuć, że czekoladę zmieszano z pastą z orzechów, co nadało jej konkretu. Do tego pod koniec czuć troszeczkę pylistości.
Warstwa ciemnej wykazała się tłustością bardziej zbitą i mazisto-polewową, ulepkowatą. Miękła i gięła się - miała z giandui nieco mniej. Chwilami wydawała się śliskawa, choć i w niej znalazł się pylisty element.
Ciemna rozpływała się dłużej od białej, że to ona zostawała na koniec.
Gdy jednak się mieszały, biała brała ulepkowatą ciemną pod swoje mleczno-tłuste skrzydła i jakoś to pracowało. Razem lekko otłuszczały usta, choć nie mogę nazwać ich ciężko-tłustymi.

W smaku obie części uderzały słodyczą głównie cukru. Na szczęście nie smakowały nim tylko i wyłącznie. W połączeniu rozłożyły wachlarz wanilii z lekkim, pudrowym tłem (może dokładniej cukru pudru). Do tego szybko odezwały się orzechy, podkręcone częścią ciemną.

W ciągu kolejnych sekund pojawiła się delikatna gorzkość, która pomogła sobie orzechami. W pierwszej chwili to orzechy wydały mi się gorzkie. Chyba wyłapałam ich skórki, ale też akcent mocno palonej kawy. Ciemna po szarży cukrową, trochę truflową słodyczą, rozniosła po ustach gorzkość ewidentnie swoją, paloną. Choć była lekka, zadbała o nieco szlachetniejszy wydźwięk (choć ogół i tak bardzo szlachetnie nie wyszedł). Cały czas wzmacniały ją orzechy laskowe. W całości czuć je dobrze, obok słodyczy.

Ciemna spróbowana osobno niestety poszła w bardziej cukrowym kierunku, jej gorzkość straciła impet (zakładam, że przy białej kontrast zadziałał na jej korzyść, podkreślając ją). Wydała mi się bardziej plastikowa w kontekście orzechów, a jej charakter określiłabym jako "kakałkowy" i mocno palony.
Nie warto rozdzielać tej tabliczki.
Sama biała bowiem też poszła w gorszym kierunku. Z kolei wydała mi się głównie zrobiona z cukru pudru, z lekko sztucznie-plastikowym orzechowym wątkiem. Maślana i płaska.

W kompozycji za to biała podnosiła słodycz, to fakt, ale też uwypuklała kontrastowo gorzkość. Sama wyszła szlachetniej, zalewając usta nie tylko słodyczą cukru, ale też mobilizując sporo wanilii do działania. Zalała usta maślano-mleczną tonią. Jakbym miała do czynienia z bardzo tłustym mlekiem.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa do gardła wlało się mocne drapanie słodyczy. Także w ustach czułam jakby zacukrzowne i przytłoczone wanilią orzechy laskowe wkomponowane w nugat. Miał ciepły wydźwięk, bo i słodycz rozgrzewała, maślaność i palona czekoladowość ułożyły się w gorącą czekoladę... że orzechy wyszły aż ciepło. Słodko-prażono na pewno. 

Pod koniec laskowce wyraźniej wyszły spod cukru, pomogły sobie trochę gorzkimi skórkami, a na to z ochotą odpowiedziała palono-kawowa nutka. Obie jednak wciąż opływały w maślano-mlecznej słodyczy. Biała znikając sprawiła, że przesłodzenie było już naprawdę bardzo silne, maślano-nugatowy splot i cukrowość aż przygłuszyły ciemną, która zostawała nieco dłużej.
W niej czułam już wtedy też głównie cukier, nieśmiałą goryczkę, ale... właśnie aż zaskakująco sporo orzechów laskowych. Na sekundę-dwie zdominowały kompozycję.

W posmaku zostały pudrowe orzechy laskowe, a więc cukier puder, nugat... Po prostu dużo słodyczy cukru, ale nie zacukrzenie totalne - ku mojemu zaskoczeniu. Czułam maślaność, czekoladę... ale bardziej jakby jakiś deser / lody... nugat kakaowy? Maślano-laskowy nugat kakaowy, o! Bez jednak gorzkości czy cierpkości.

Całość uważam za ciekawą i zgraną, jednak nie wszystko mi w pełni grało. Niby słodycz nie była porażająca, bo i gorzkość się pojawiła, i orzechy, i maślaność... A jednak chwilami wszystkiemu temu brakowało charakteru. Słodycz je tłamsiła i... nie tylko ona. Chwilami w poszczególnych częściach można się doszukać gorszych nut... I nawet nie bardzo wiem, co tu zawiniło. Może produkcja po prostu? Tańsze zapędy smucą, a jednak tabliczka i tak w miarę smacznie wyszła. Nie w moim typie, ale nie zdziwię się, że swoich odbiorców, którzy lubią słodkie i orzechowe, ale też właśnie ciekawsze (a nie po prostu "z orzechami") będą zadowoleni. Mnie w zasadzie, by się zapoznać wystarczyła kostka, a przy drugiej zupełnie straciłam zainteresowanie i po prostu nie miałam ochoty na więcej i oddałam Mamie (która też by wystawiła 7). Zjadła, a co powiedziała? "W ciemno to bym nie wiedziała, co jadłam. Słodko, tłusto, ale w zasadzie tak zwyczajnie smacznie. Trochę nudno, ale w porządku. Orzechy laskowe? No rzeczywiście trochę czuć, ale za mało."

To na pewno bazy zrobione gorzej niż np. w Grossach, które miały też wtopione miazgi z orzechów / migdałów: Superieur Czekolada biała z migdałami 32 %Superieur Czekolada z migdałami 32 %Superieur Czekolada mleczna z orzechami laskowymi 32 %.


ocena: 7/10
kupiłam: dostałam (ojciec kupił w Lidlu)
cena: nie znam
kaloryczność: 589 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, pasta z orzechów laskowych 25%, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, emulgator: lecytyny; naturalny aromat waniliowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.