wtorek, 4 maja 2021

lody Magnum Praline Chocolate & Hazelnut Tub

Początkowo ten smak Magnumów mnie nie interesował, bo założyłam, że skoro w Double Chocolate Tub znudziła mnie mleczna czekolada, a orzechy w lodach często wychodzą kiepsko, to nie ma sensu się na nie porywać. Pamiętałam, jak obrzydliwie w lodach potrafi wyjść połączenie czekolady i laskowców po sosie z lidlowych Alpen Fest Pretzel. Jednak... przestałam je widywać w sklepach. Czyżby zniknęły?! I nagle ich zapragnęłam. O tak, niedostępne kusi. I nagle znalazłam ostatnie pudełka w atrakcyjnej cenie. Ach, człowiek jest taki słaby w obliczu takiego... zdarzenia. I natchnęło mnie, że posłuży mi jako zgrabne przejście do lodów z migdałami.

Magnum Praliné Chocolate & Hazelnut Tub to lody o smaku czekoladowo-orzechowym z 26 % mleczną czekoladą (w formie polewy z wtopionymi orzechami, skorupki, dna i kawałków w masie) i 5% kawałkami karmelizowanych orzechów laskowych (w polewie z czekolady na wierzchu) oraz kawałkami w masie lodowej.
Pudło zawiera 440 ml / 297 g.

Po otwarciu poczułam zapach orzechów laskowych i czekolady mlecznej z wyraźnie zaznaczonym kakao. Było to słodkie, odrobinkę truflowe. Po zruszeniu czekolady nasilił się splot orzechów i kakao, co skojarzyło mi się z Ferrero Rocher (wyidealizowanym; bardziej jako motyw); czasami nieco łagodniało podkradając się pod krem typu Nutella. Laskowce w pewnym momencie wydawały się aż napastliwie przerysowane, niemniej cały czas przyjemne i sztuczne tylko trochę. Czekoladowo-orzechowy splot wyszedł zaskakująco intensywnie.

Forma i konsystencja lodów przypominała inne z pudełkowych Magnum. Warstwa mlecznej czekolady na wierzchu była gruba na około centymetr. Wtopiono w nią spore kawałki karmelizowanych orzechów laskowych, które o dziwo wyszły zaskakująco dobrze. Udawały w miarę świeże orzechy w odrobinie karmelu, który rozpuszczał się wraz z resztą, przez co łatwo go przeoczyć. Żadnego efektu cukrowej skorupki na szczęście nie doświadczyłam. Ścianki pudła pokrywała cienka warstwa czekolady mlecznej. Po ściśnięciu pudełka, trochę łamała się i odstawała, a częściowo zostawała przylepiona (i wraz z topieniem się lodów ulepkowo miękła, trzymając się pudełka). Mimo że początkowo czekolada była bardzo twarda, potem jakoś lepiej się łamała, ta ze ścianek chwilami wydawała się bardziej polewowa, ale też ok. W masę lodową wtopiono mnóstwo gigantycznych kawałów czekolady. Głośno trzaskała, po czym tłusto-kremowo rozpływała się w ustach, zmieniając się w gęsty i zalepiający budyń. Miałam wrażenie, że to czekolada z lodami, nie odwrotnie, jednak w tym wariancie wydawało się, iż kawałków jest mniej niż w np. Chocolate Intense 70%.
Między kawałami czekolady plątały się drobne (wielkości małego paznokcia?) kawałki orzechów laskowych pozbawionych skórek. Okazały się miękkawo-pochrupujące, całkiem w porządku. Wydawały się świeże, w czym pomogło to, że nie pokrywał ich karmel. Trudno zagarnąć choćby łyżeczkę bez nich. Chwilami wydawało im się, że aż z ich ilością przesadzono (wolałabym, by po prostu dodano większe kawałki, zachowując %).
Na dnie zaś znów czekała mnie gruba warstwa-denko czekolady.
Meritum to oczywiście lody – gęste i kremowe, a jednocześnie puszyste niczym spienione mleko. Były tłuste w mleczny sposób, wcale nie za mocno. Topiły się powoli i przyjemnie, a ja doszukałam się w nich elementu zagęszczenia, w którym było coś z topiącej się czekolady i kremu orzechowego - ich połączenia z drobnym, proszkowym efektem.

W smaku sama czekolada przywitała się zaskakująco wyraźnym, gorzkawym kakao. Po chwili okazało się, że mimo jego nutki, to przesłodzona, głęboko mleczna magnumowa klasyka, a więc smakująca autentycznie mleczną czekoladą czekolada, ale... Wzbogacona o mocny motyw orzechów laskowych. Nie wiem, czy przesiąkła orzechami, czy ta była z miazgą z nich, ale i tak wyszło to zacnie i uprzyjemniło słodycz. Chwilami, przy większym kęsie, wydawała się naaromatyzowana sztucznie.
Ta przy ściankach wydała mi się minimalnie bardziej polewowa, a niektóre kawałki w masie -  czysto mlecznoczekoladowe z nutką kakao, a pominięciem orzechowej. Były słodkie, że aż czasem przytykające.
W warstwę na wierzchu wtopiono całe mnóstwo laskowców. Przy nich pojawiała się palono-karmelowa nuta, podwyższająca słodycz, ale za chwilę znikająca na rzecz jeszcze wyrazistszego smaku orzechów. Zdecydowanie kierowały uwagę na naturalny smak orzechowy. Orzechy laskowe zaskoczyły mnie swoim wyrazistym, świeżo-gorzkawym smakiem. Uwypuklił kakao. Okazało się, ze jedynie nieliczne były karmelizowane.

Masa lodowa sama w sobie przedstawiła się jako czekoladowo-orzechowy krem, przy czym nie zabrakło smaku mleka. Było wyczuwalne zarówno jako baza, kojarzyło się nieco ze spienionym mlekiem, ale... też tak, że smakowała konkretnie mleczną czekoladą. Kakao również czuć, ale nie gorzkość. Ono mieszało się z laskowoorzechową nutą, która z czasem wydała się wiodąca. Graniczyła między naturalną, a lekko sztuczną, ale niewątpliwie wyszła przyjemnie. Nie nazwałabym jej nugatową, o wiele bardziej kojarzyła się z wyidealizowanym Ferrero Rocher. Nakręcały to kawałki orzechów, wnoszące bardzo wiele, przekierowując orzechy na naturalny tor. Smakowały w miarę świeżo, niektóre odrobinę gorzkawo (pojedyncze sztuki bardziej gorzko), czym przełamywały resztę. Słodycz lodów stała na wysokim poziomie, ale w zestawieniu z kawałami czekolady, wydała mi się nieco niższa. W odniesieniu do czekoladowej bazy Magnumów, ta czekoladowo-orzechowa baza była już za słodka.

Kawałki czekolady w lodach rozpływając zasładzały, aż zamulały. Każdorazowo na początku uchwytywałam kakao, po czym uderzało tsunami mleka i cukru, niemiłosiernie drapiąc w gardle. Pojawiała się także orzechowa nuta, po której znów bardziej zwracałam uwagę na zaznaczone kakao. Chwilami przesłodzeniem przysłaniały nawet smak laskowców, ale ten potem (gdy przejadłam więcej lodów, nie czekolady), wracał z nową energią i charakterem.

Na koniec zostało czekoladowe denko, a więc kolejna dawka cukru, od którego aż mdliło, ale tonowanego nieco mlekiem i nutką kakao.

Po zjedzeniu został posmak orzechowy - trochę sztucznie metaliczny i naturalny jednocześnie - oraz cukrowej, bardzo mlecznej czekolady, a więc zasłodzenie totalne. Czułam także motyw kojarzący się z orzechowo-czekoladowym kremem i Ferrero Rocher.

Całość wyszła smacznie, ciekawie, ale zabójczo cukrowo. Wyrazisty smak orzechów i czekolady z zaznaczonym kakao okazał się zaskakująco intensywny, sztucznie przerysowany, ale w granicach normy i przyjemności. Orzechy, mimo że drobne, wyszły całkiem w porządku, dość świeżo. Czekolada to cudownie czekoladowa czekolada jak na lody, ale zdecydowanie za słodka i tłusta. Dla niektórych wadą może okazać się jej ilość (orzechów w sumie też), bo to aż czekolada z lodami, nie odwrotnie, a więc tak lekko nie było. Co innego, że już same lody cudownie puszystą, lekką i zarazem właśnie kremowa konsystencję miały. Mimo ogólnego zacukrzenia, było to też poprzełamywane i zacnie kojarzyło się z powszechnie lubianymi słodkościami reprezentującymi duet laskowców i czekolady z nutą kakao.
Moim największym problemem związanym z tymi lodami jest słodycz. Dosłownie aż chwilami trudno przez nią jeść. Oprócz niej jednak lody spełniają wszystkie kryteria, by zachwycać. Gdyby nie ta sztuczność (mimo wszystko nie odpychająca, a pobrzmiewająca), mogłyby w ogóle mnie oczarować. Uważam je za bardziej udane od Cookies and White, bo w tamtych czułam niedosyt tytułowych tytułowych; tu o niedosycie orzechów nie ma mowy.
Mimo wszystko wiem, że za nic do nich nie wrócę - właśnie przez cukrowość. To dobre lody, ale jednorazowo.


ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 8 zł (promocja; za 440 ml)
kaloryczność: 348 kcal / 100 g; 233 kcal / 100 ml
czy kupię znów: nie

Skład: odtworzone mleko odtłuszczone, cukier, śmietanka 17%, tłuszcz kakaowy, zagęszczone mleko odtłuszczone, miazga kakaowa, syrop glukozowo-fruktozowy, orzechy laskowe 3%, pełne mleko w proszku, miazga z orzechów laskowych 2%, tłuszcz mleczny, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, emulgatory (E471, lecytyna sojowa, E442, E476), stabilizatory (E410, E412, E407), aromaty, syrop glukozowy, syrop cukru karmelizowanego

3 komentarze:

  1. Wyglądają bardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kompozycja smakowa całkiem moja, ale budowa deseru kompletnie nie. Do tego poziom słodyczy, meh. Ciekawostka: w lodach orzechowa drobnica mi nie przeszkadza, a przynajmniej nie tak jak w czekoladzie. W wariantach bakaliowych wręcz jej oczekuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lodami to mam tak: gdy dodają orzechy, to oczekuję, że dodadzą takie, które czuć. Jeśli drobnica nie jest "czymś bez smaku", także dla mnie może być jak najbardziej. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale w lodach najchętniej widywałabym kawałko-połówki chyba.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.