czwartek, 21 kwietnia 2022

Cukry Nyskie Herbatniki Biszkoptowe

Stokłoski przeżyłam. Pewnie w tym momencie nikt mi nie uwierzy, że wciąż się cieszę z paczki od Olgi, więc pozostaje mi już tylko zaprosić na kolejne recenzje. Zwłaszcza recenzję Olgi z LivingOnMyOwn, bo mój wpis to raczej... wyprawa w nieznane. Herbatniki to nie moja bajka, biszkopty nie są mi zbyt dobrze znane, a na hasło "herbatniki biszkoptowe" i jeszcze kształt, z którym do czynienia miałam tylko jako czekoladki "kocie języczki" w dzieciństwie (acz nawet nie pamiętam, czy je jadłam, czy po prostu widziałam)... no, wszystko to sprawiło, że na ciastka patrzyłam podejrzliwie, ze strachem, pewną ciekawością, niechęcią i sama nie wiem, czym jeszcze.


Cukry Nyskie Biszkoptowe Herbatniki to herbatniki, dostępne m.in. w opakowaniu 100g (czyli 10 sztuk).

Ciastka umieszczono bezpośrednio w paczce, bez korytka (czy czegokolwiek), w dwóch "wieżyczkach" po 5 sztuk. Intensywnie pachniały sztucznie, słodko cytrusowo. To cała mieszanina pomarańczy, cytryn i mandarynek w olejkowo-aromatowym, przerysowanym wydaniu, wkomponowanych we względnie delikatne ciasta: biszkoptowe i drożdżowe. Wyobraziłam sobie puszyste, tłusto-wilgotne i miękkie ciasta ze skórkami cytrusów. Właśnie ich goryczkę starały się wpleść aromaty. Wyszły jednak i tak słodko-dusznie. Skonfundowana czułam coś właśnie ciastowego, nie zaś herbatnikowego, acz z wyraźnie zarysowaną, podpieczoną nutką. Może właśnie trochę jak okrągłe, twarde biszkopty? A w dodatku... słodko-mandarynkowego, acz sztucznie. Zapach wydał mi się "łagodniejszy" niż Stokłosków.

Podejrzliwie wyjęłam ciastka, które wydały mi się twarde jak kamień i masywne. Były suche i zarazem tłustawe, jednak w niskim stopniu. Trochę otłuszczały dłonie i usta, gdy robiłam gryza. Zostawiały też ciasteczkowy pyłek.
Sucho-krucho trzaskały, podtrzymując wrażenie twardości aż do chwili znalezienia się w ustach. Okazały się pustawe, średnio lekkie. Wydały mi się konkretne, a zarazem delikatne. Pustawość w ustach szybko znikała, bo ciastka zmieniały się w ciastowo-zawiesinową masę. Wtedy na jaw wychodziła oleista tłustość, konsekwentnie przełamywana mączną pylistością / proszkowością. Jedynie gęstawa, miękka papka chwilowo zalepiała zęby, po czym zaraz znikała. Czułam potrzebę przepicia ich herbatą, ale nie miałam wrażenia, że jak tego nie zrobię, to umrę. Ciastka w ustach udawały dość tłuste, względnie puszyste i miękkie, kapciowate ciasto biszkoptowe. Osobliwe uczucie. Te nie męczyły mnie tak, jak Stokłoski i przy nich odkryłam zabawny efekt, o którym pisała Olga - można przez nie oddychać, jak przez rurkę do nurkowania (ale nie wiem, po co to robić).

W smaku okazały się słodkie w ciastowo-biszkoptowym stylu. Była to słodycz ciężkawa, trochę duszna. Kojarzyła mi się trochę z cukrem pudrem, którym posypano... biszkopt lub drożdżowe ciasto miękkie i wilgotne od tłuszczu i... soku słodkich cytrusów. Wyraźnie czułam słodziutkie pomarańcze i mandarynki, także cytryny o sztucznym, nieco gryzącym pochodzeniu. Nie atakowało to jednak tak mocno, a wykazywało pewną soczystość.

Średnio wypieczone ciasta zaprosiły do kompozycji biszkopty - okrągłe ciastka wraz z ich jajecznością. Daleko w tle wyłapałam też nutę margaryny, jednak nie dręczyła jakoś przesadnie.

Kryła się bowiem w całej zbieraninie... różności w ogólnie cytrusowym klimacie. Też był ciężki, słodki i sztuczny. Po pierwszym wrażeniu zwróciłam uwagę na ciężkość... jakby ciasta drożdżowego, czegoś jajecznego, a dusznego od... alkoholu. Pomyślałam o likierze cytrusowym, goryczce galaretek pomarańczowych... jakby w jakimś tłustym keksie? Takim... sowicie wypieczonym.
Z czasem cytrusy przywodziły na myśl bardziej skórkę pomarańczową z keksu / kapciowatego ciasta niż wypieki nimi nasączone. To trochę gryzło, bo i skórka musiała wyrwać się z pracowni jakiegoś chemika. Wydawało mi się, że wraz ze słodyczą aż rozgrzewa. I nieco podrasowało na poważną nutę biszkopty i biszkopt-babkę z... gryzącą chemią w tle.

Po ciastkach został posmak sztuczny, aromatowo-cytrusowy, oddający słodkie cytrusy (pomarańcze?) i biszkoptowo-margarynowy. Był napastliwy, ale jeszcze względnie do pozbycia się herbatą. W zębach na szczęście nic nie zostawało.

Choć herbata nieźle łączy się z tymi ciastkami, trochę uwypuklała słodycz.

Chrupiące i zmieniające się w ciasto-zawiesinę, a następnie względnie czystawo znikające ciastka wydały mi się mieszaniną tanich, sztucznych ciast / babek i biszkoptów z dziwnie mandarynkowo-cytrusową nutą o w miarę jak na herbatniki / biszkopty przystępnej strukturze. Choć słodkie i ciężkie, sztuczno-męczące, nie były straszne... Jak na ciastka pozornie nijakie, nawet ciekawe, choć zupełnie nie dla mnie. Oceniam jednak pamiętając, że to po prostu tanie ciastka i trudno oczekiwać, że okażą się czymś innym. Po jednym dałam sobie spokój. Mamie nie smakowały, bo: "bezpłciowe, nudne; w smaku jakby trochę herbatniki, trochę biszkopty. Ja w nich cytrusów raczej nie czułam, ale ja mam tak, że jak w czymś jest tylko olejek pomarańczowy, np. w ciastach-babkach pomarańczowych, to go jakoś nie czuję.". Przyznała, że też nie widzi sensu, by je jeść, bo to "zwykłe, nudne ciastka".
Wydały mi się mniej napastliwe, o bardziej rozmytej słodyczy niż Stokłoski. 
Pasują do herbaty, ta jednak nie jest do nich niezbędna.


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam (dziękuję)
cena: -
kaloryczność: 413 kcal / 100 g; ciastko - ok. 42 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: mąka pszenna, cukier, tłuszcz roślinny (palmowy, rzepakowy), masa jajowa, woda, syrop maltozowy, substancje spulchniające: węglany sodu i węglany amonu; sól, aromat naturalny: olejek pomarańczowy

2 komentarze:

  1. Ojojoj tak dawno recenzji nowej nie było... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa nie, jest cała strona nowych recenzji nie wiem dlaczego nie otwierała mi się do tej pory...

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.