środa, 28 czerwca 2023

Valio PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour

Choć przy Valio PROfeel Protein Mousse Chocolate Flavour napisałam, że od ostatniego posiadanego Valio wybawiła mnie Mama, długo stał w lodówce i zastanawiałyśmy się, która nie chce zjeść go bardziej. W końcu zrobiło mi się jej trochę szkoda, bo naprawdę nie lubi puddingów i budyniów czekoladowych, a jednak ja mousse całkiem nieźle odebrałam. Stwierdziłam, że przynajmniej spróbuję, zawsze to np. każdej z nas przyjdzie męczyć tylko połowę, a nie cały. Pomyślałam też, że jak może będzie kiepski w smaku, to po prostu dosypię sobie chili i jakoś zmęczę (bo akurat chodził za mną duet ciemnej czekolady i chili i tak mi się jakiś deser tego typu marzył - acz myślałam raczej o wymieszaniu jogurtu / serka z kakao i chili).

Valio PROfeel Protein Pudding Chocolate Flavour to "pasteryzowany pudding proteinowy o smaku czekoladowym, zawierający substancje słodzące, bez laktozy", 

Po otwarciu poczułam intensywny zapach typowo budyniowatego kakao wymieszanego z cukrem. Skojarzył mi się z przesłodzonym kakao dla dzieci, zrobionym na mleku.

Nie jem zimnych czy chłodnych rzeczy, stąd temu jak i innym jogurtowo-serkowych produktom, kazałam czekać poza lodówką przez ponad godzinę, by doszedł do lubianej temperatury pokojowej. Strukturę jednak poznałam i taką od razu po wyjęciu z lodówki, bo robiłam zdjęcia. Po około 2 godzinach poza nią... nie zmieniła się specjalnie.
Na wieczku i ściance osadziła się obrzydliwa warstwa jakby folii z budyniu. Nie wiem, cóż to, ale to jeden z nielicznych przypadków, gdy sreberka nie wylizałam.
Pudding był zwarty i lepki - przyklejał się do łyżeczki i gibał się na niej. Kubeczek można było swobodnie obrócić, a deser nie ruszał się. Był gibki i żelkowy. O wiele za gęsty na miano gluta. Choć gładki i syty, nie wyszedł tłusto. Cechowała go śliskość, mimo że podczas jedzenia zarejestrowałam też drobną pylistość. Kojarzył się z galaretką, która nie rozpływa się w ustach, a dziwacznie się w nich mazia i rozpada. Wykazywał nawet pewną wodnistość (wody przerobionej na żelkę?), za to zero kremowości (czy nawet budyniowości). To było odpychające.

W smaku od razu uderzyło "słodkie kakałko" z zapachu. Pomyślałam o zacukrzonym kakao zrobionym na mdłym mleku. Słodycz, po pierwszej szarży, nieco się opamiętała, ale cały czas była wysoka.

Po ustach rozeszła się kakaowość słodka i bez charakteru. Dobrała sobie nutę taniej czekolady czy raczej figurek czekoladopodobnych. Mocno zalatywało to plastikiem, taniością. Deser wydał mi się zasłodzony cukrem pudrem (mimo że realnie go nie zawierał).

Mleczną bazę czuć, jednak było to mleko nijakie, ewidentnie odtłuszczone. Mniej więcej w połowie rozpadania się porcji w ustach okazało się wyraźną bazą - wyraźnie mdłą. Mimo że chyba nawet sama w sobie wyszła nieco słodkawo?

Z czasem umacniało się skojarzenie ze sztucznym, przesłodzonym kakao na mleku, tanio czekoladopodobną masą, na pewno nie z mleczna czekoladą. Sztuczność wychodziła od tych nut, z czasem robiąc się coraz bardziej słodzikową. Sprawiła, że całość była taka... chłodno-nijaka w odbiorze. Nijako za słodka.

Po przełknięciu każdej zagarniętej porcji zostawał posmak sztucznej czekolady, słodziku i "kakałkowej figurki pseudoczekoladowej". Szybko robiło mi się za słodko, choć to nie było takie typowe zasłodzenie. W dodatku męczyły aromaty.

Całość uważam za tragiczną. Obleśna konsystencja galareto-żelki i kiepski, tani smak czekoladopodobnej figurki oraz kakao na mleku to coś, czego na pewno nie chcę mieć w ustach. Jedno do drugiego nie pasuje, nie wiadomo w zasadzie, "z czym to zjeść". Dziwne to i osobliwe, odpychające i budzące dysonans podczas jedzenia. Podołałam niewielkiej ilości - reszta i tak skończyła u Mamy. Po prostu nie mogłam przezwyciężyć obrzydzenia. A jednocześnie muszę przyznać, że i swoje jakieś tam zalety ma (bez laktozy, bez cukru, białko) i... nie wiem, może komuś bardziej przyzwyczajonemu do takich deserów nie wyda się tak osobliwy, a całkiem ok.
Nie mogę też zrozumieć, że skoro potrafią zrobić smaczny, porządnie kakaowo-czekoladowy mousse, to dlaczego by tego nie przenieść na pudding? Dlaczego tamten ma więcej kakao i czekolady? To nielogiczne.

Mama swego czasu jadała desery / puddingi waniliowe, ale czekoladowych nigdy nie lubiła i - jak ja - nie lubi glutowatych deserów, więc nie widziała sensu jedzenia tego w większej ilości i trafił do kibla. Żadna z nas nie mogła przez niego przebrnąć, ale ona była bardziej wyrozumiała: "No, taki glutowaty, galaretowaty nieprzyjemnie, ale w smaku to przeciętny, nie taki straszny, jak mówisz. Czuć i jakąś gorzkość, i słodkość, ale czy to kakao, czy to czekolada to tam... Taki nijaki, przeciętny, ale jak ktoś ma problemy ze wszystkim, laktozą, kaloriami, cukrem i lubi czekoladowe, to może mu nawet posmakuje".


ocena: 3/10
kupiłam: Auchan
cena: 4,98 zł (za 180g)
kaloryczność: 82 kcal / 100 g; cały 148 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: mleko częściowo odtłuszczone, białka mleka, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (2,4%), czekolada (0,3%), skrobia modyfikowana, substancja zagęszczająca (karagen), substancje słodzące (acesulfam K, sukraloza), aromaty, sól, enzym laktaza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.