czwartek, 15 czerwca 2023

(neapolitanka) Sabadi Zucchero 75% cacao with Muscovado sugar ciemna

Na nazwę "Muscovado" zawsze przypomina mi się czekolada Zotter Labooko Cacao Nature 75% with Muscovado sugar crackers, której wprawdzie nie mogę nazwać niesmaczną, ale która przyprawia mnie o grymas. Drobinki cukru - brr. On sam w sobie ponoć przypomina mokry piasek, więc myśląc o takiej strukturze, nie pasuje mi to do czekolady. Jakoś nie widzi mi się, by to miało dobrze pracować. Stąd, z otrzymanych gratisów z jakiegoś zamówienia internetowego, to czekoladkę z tym cukrem postanowiłam zjeść jako pierwszą. Dostałam bowiem 4 różne Sabadi: trzy słodzone różnymi alternatywami białego cukru i jedną 100%.

Sabadi Zucchero Organic chocolate 75% cacao with Muscovado unrefined sugar to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao, słodzona cukrem Muscovado (z linii Zucchero); typu Modica, jako neapolitanka ważąca 7g.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach czerwonego wina i słodko-palonej melasy. Przy niej zawinęła się nieco palona nutka, jedynie stykając się z goryczkowatym wątkiem kakao. Pojawiły się też słodkie, miękkie wiśnie i chyba odrobinka kwiatów. Owoce i wino kontrastowo podkreśliły motyw brązowego cukru - wyobraziłam sobie wino, nasączające cukier właśnie.

Do przełamania czekoladki musiałam włożyć sporo siły, bo była bardzo twarda. Pyknęła-trzasnęła jednak średnio głośno. Już gołym okiem widać w niej sporo dużych kryształków cukru. Przy odgryzaniu kęsa, dodawały specyficznego chrzęstu.
W ustach czekolada rozpływała się powoli. Długo, niemal do końca zachowywała pierwotny kształt. Sprawiała wrażenie wodnistej i jednocześnie trochę suchej, choć sucha na pewno nie była. Rzadko-tłustawe fale spływały ze sporej ilości kryształków cukru. Były dość duże i rozpuszczały się wraz z czekoladą, podkręcając wodnistość. Okazały się jednak zaskakująco mięknące. Przypominało to trochę miękki, mokry piasek. Czasem trochę kryształków zostało, gdy baza już zniknęła. Gryzione okazały się jakby miękkimi grudkami zawilgoconego cukru.

W smaku pierwsza uderzyła gorzkość, przedstawiając się jako dym. Mignęła ziemia w duecie z cierpkością kakao. Przywiodło to na myśl ziemiste trufle belgijskie obsypane kakao.

Dosłownie w kolejnych sekundach polało się wino. Wpłynęło odważnie na pierwszy plan. Niosło ze sobą ogrom soczystości, i choć najpierw przedstawiło się jako czerwone wytrawne, zaczęła rosnąć słodycz.

Poniekąd słodycz była soczysta, ale w dużej mierze miała palono-karmelowy, melasowy charakter. Melasa nasilała się, gdy na języku pojawiały się kryształki cukru.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa przybyły wiśnie. Słodkie i soczyste owoce częściowo łączyły wino z melasą. Słodycz tej jednak tak rosła, że chwilami smakowała po prostu ciemnym cukrem. Soczysta część podkreśliła ją na zasadzie kontrastu.

Tym samym jednak, soczystość też została podkreślona właśnie tymi cukrowo karmelowo-melasowymi wpływami. Wiązało się to-to z pewnym ciepłem, stąd z czasem pomyślałam o tym jak to jakieś wiśniowo-melasowe wino rozgrzewa ostrością. Było to wino na pewno słodkie. Słodkie od kwiatów? Dym i jego gorzkość też wyszły tak... pikantniej? Pikantniej w kwiatowo-ziołowym sensie? Mimo wysokiej słodyczy, dym wciąż dbał, by także gorzkości nie zabrakło, acz jej impet z czasem słabł.

Nagle dym wchłonął w siebie słodycz i zaserwował mi sporo lukrecji i / lub anyżu. Słodki, ostry chłodek jednak jakby wyciszył czekoladowość i na końcówce zrobiło się bardziej wodniście-maślano w odniesieniu do bazy i cukrowo-karmelowo - ten wątek trwał jakby "obok wszystkiego". Choć nie zasładzała, przez to była za cukrowa.
Zwłaszcza, gdy trochę cukru zostało jeszcze po zniknięciu samej czekolady.

W posmaku zostały lukrecjowy chłód, pikantnawe wino oraz maślaność i po prostu brązowy cukier. Taka... szlachetniejsza, mniej słodka, a nieco jakby palona cukrowość z melasowym echem.

To czekolada zupełnie nie w moim typie, bo nie lubię tych z całymi kryształkami cukru (typu Modica). Takie coś odciąga uwagę od smaku. A sam w sobie smak, pomijając cukier, wydawał się zacny. Wiśnie i wino, dym... chciałabym to poczuć w normalnej czekoladzie. Lukrecja wydawała się jednak dzieckiem kakao i tego właśnie cukru, więc... sama nie wiem. Przypomniała mi się Taza Chocolate Mexicano Super Dark 85% i tak sobie myślę, że jak już robić czekoladę z nierozpuszczonym cukrem, to właśnie musi być jak najwięcej kakao. Ta wyszła tak, że nawet tej całej drobinki nie zjadłam, bo za bardzo denerwowało mnie to szorowanie cukru o podniebienie i język.

To czekolada o takiej strukturze, że ja po prostu nawet nie chcę mieć tego w ustach, nie sprawia mi przyjemności. A jednak rozumiem, że to taki typ - jak na typu Modica to bardzo dobra czekolada, więc po konsultacjach z Mamą o punkt podciągnęłam (najpierw chciałam sieknąć 7, zła na "szorowanie" i kryształki).
Resztkę z ciekawości przejęła Mama (jako że spada jej tolerancja na słodycz, już się przed ciemną czekoladą aż tak nie broni). Ciekawił ją i typ Modica, i sam cukier Muscovado. Powiedziała zaskoczona: "Wiesz, że mi ona nawet smakowała? Wcale nie za mocno gorzka, słodka tak ciekawie, a ten cukier... No, ten właśnie ciekawie wyszedł. Mi nie przeszkadzał." 


ocena: 8/10
kupiłam: dostałam od EcoWybrane.pl
cena: jak wyżej
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, brązowy cukier trzcinowy Muscovado

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.